Nienawidzę robić "fabrycznych" rzeczy, mechanicznie powtarzać tego samego. Ale, tak jak już pokazywałam przy tych zakładkach, lubię robić "serie", kilka przedmiotów, które zaczynają tak samo a kończą dość różne :) Dzisiaj dwie karteczki z grafiką podobną do tej, i w takiej samej kolorystyce.
******************
I hate doing the "manufacture" series of identical things, I admire girls making tens of invitations. But I like doing themed series that use a similar idea and colour combinations, yet are different. Those two are a match for a card published here.
Papier ILS "Marie Antoinette", kryształki Prima i E-craft, gaza, obrazki z "The Graphic Fairy" pociągnięte lakierem.
wtorek, 22 lutego 2011
sobota, 19 lutego 2011
Umiem haftować! ...?!
Mam jakąś dziwną blokadę jeśli chodzi o haftowanie. Potrafię szyc ręcznie kilometry strojów historyznych, natomiast jeżeli tylko mam wykonać jakiś ozdobny ścieg dostaję białej gorączki. A już przy krzyżykach to zmieniam się w harpię. Ale twarda kobita jestem, pracuję nad sobą! :P Gdzieś w okolicach października czy listopada na blogu Kaprys padł pomysł zrobienia konkursu/wyzwania z wyszywaniem biscornu krzyżykowego. Jak widać, mam mały poślizg czasowy :P Ponieważ moje doświadczenie z krzyżykami jest praktycznie bliskie zeru, wybrałam sobie wzorek, który mi się spodobał bez świadomości jak duży to będzie "igielnik" :) Dlatego drugą stronę zredukowałam tylko do kwiatuszków w rogach i rozetki na środku. Ale jestem dumna z tego swojego krzywulca! To pierwsza wyszywanka od 15 lat którą udało mi się skończyć!
I have one flaw on my otherways spotless character - I don't like to embroider. Nah, that's not true. I HATE it. I especially despise crosstitch. I like sewing, I handsew miles of reenactment clothes, but whenever I see a decorative stitch, I explode. But, I try to work on it. I've started sewing the above biscornu somewhere in october, when girls on one of my favourite blogs called a challenge. Apparently I am a bit late to enter :p. With my null experience I had no idea what a monster pattern I chose (but I still like it!), so I altered and simplified the other piece and only made the center and corner patterns. It ended up more like a pillow than a pincushion. But I'm so proud of myself! just for the record - it's the first embroidery project in 15 years that I actually did finished!
And for a dessert, a colour - coordinated spinach and gorgonzola pasta. Recipe is from this blog. But I didn' use it :P
Na koniec dopasowany kolorystycznie makaron z sosem szpinakowym wg przepisu Ushii. Nooo... w każdym razie miałam ten przepis na myśli w czasie przygotowań :P
***********
I CAN do embroidery! I have one flaw on my otherways spotless character - I don't like to embroider. Nah, that's not true. I HATE it. I especially despise crosstitch. I like sewing, I handsew miles of reenactment clothes, but whenever I see a decorative stitch, I explode. But, I try to work on it. I've started sewing the above biscornu somewhere in october, when girls on one of my favourite blogs called a challenge. Apparently I am a bit late to enter :p. With my null experience I had no idea what a monster pattern I chose (but I still like it!), so I altered and simplified the other piece and only made the center and corner patterns. It ended up more like a pillow than a pincushion. But I'm so proud of myself! just for the record - it's the first embroidery project in 15 years that I actually did finished!
And for a dessert, a colour - coordinated spinach and gorgonzola pasta. Recipe is from this blog. But I didn' use it :P
*********************
Na koniec dopasowany kolorystycznie makaron z sosem szpinakowym wg przepisu Ushii. Nooo... w każdym razie miałam ten przepis na myśli w czasie przygotowań :P
piątek, 18 lutego 2011
Pudełeczko/A box
Dalej w klimatach porządkowych. Zrobiłam sobie pudełeczko-segregatorek. W tej chwili włożyłam do niego zapas wycinanek podzielonych tematycznie, czy tak zostanie - zobaczymy :) Pudełko robiłam pierwszy raz, i zrobiłam trochę błędów w projektowaniu, przede wszystkim za dużo jest przegródek. No i w sumie jak przymierzyłam do półki, to mogło być wyższe. Ale ogólnie jestem dość zadowolona, tylko jeszcze muszę je ozdobić i dorobić zapięcie. Zdjęcia oczywiście robione w nocy :P
And to finish off, a picture of some homemade multigrain bread I made today. It's yummy!
A na zakończenie zrobię wam smaka zdjęciem chlebka z ziarenkami słonecznika, zarodkami pszennymi, otrębami i płatkami owsianymi i jęczmiennymi :) Pyszne i jakie zdrowe!
*************
Staying on topic :P - I made an accordion box for my diecuts. It's pretty big to match my cubicles, about 9 x 5 inches and 3,5 inches thick. It still needs some decorations and a proper clasp, the ribbon doesn't hold the flap too well. I've made such a box for the first time and next time I need to make some changes, there are too many folds to the accordion, and it could be a wee bit taller, because some of my stuff doesn't fit. But overally I'm rather pleased with the effect and will sure make some more, they are fun, fun!And to finish off, a picture of some homemade multigrain bread I made today. It's yummy!
******************
czwartek, 17 lutego 2011
Wstążeczki/Ribbons
Nie wiem, czy ktoś chce o tym czytać, ale cały czas szukam patentów na przechowywanie swojego bałaganu, nie tylko zresztą skrapowego, przeglądam różne blogi, zdjęcia scraproomów itp. Jeżeli macie jakieś pomysły, to chętnie się im przyjrzę, bo ja nie potrafie zrobic zwykłej kartki bez wyciągnięcia połowy wszystkich przydasiów, a sprzątanie tego potem to czas stracony :p dlatego musze mieć wszystko pochowane w jakieś poręczne pojemniki. Dzisiaj kilka pomysłów na wstążki.
I'm not sure anyone is gonna read that, but I am still going to brag about my new scprapspace :P I'm looking for nice ways to organise my stuff, because I can't make a simple card without taking everything out, looking at it, touching, feeling, smelling it before I decide what to use. But then, cleaning is not as much fun, so I dream of some stuff holders and organzers to stash it away in one move. Today's topic is ribbons.
I only buy small amounts of ribbon, up to 5 yards, and don't have original rolls for them. I found my dream organiser, but there is nowhere in my country to buy them :( But one day, I'll have it! And I'll have more ribbons to fill it too! :P
Wstążki kupuję w niewielkich ilościach, tak do 5 metrów, i nie mam oryginalnych rolek do nich. A w ogóle to uważam, że mam za mało tasiemek :P Marzy mi się taki organizer, ale jak na razie nie udało mi się go wytropić w Polsce:
Trochę zainspirowana tymi pudełkami, a trochę pomysłem z jednego z obserwowanych przeze mnie blogów ponawijałam wąskie tasiemki na szpulki po niciach, które docelowo wylądują podobnym na stojaku na nici. na szpulki ponakładałam tekturowe separatorki. Jak na razie się sprawdza OK, zajmuje bardzo mało miejsca i nie potrzebuję grzebać w workach żeby pdopasować potrzebny mi kolor.
The shortest pieces, up to a yard, have found their place just between the wall and the shelf, covering the gap that is created by some piping. I found that office clips are great for clasping the ribbons together, as they have some room "inside" so i can fold the ribbons without creasing them. I can also connect them together by their wire "hands" what lets me see a length of a ribbon colour before I even touch it. And, they look quite pretty there too, adding a bit of colour!
Najkrótsze kawałki tasiemek, poniżej metra, znalazły swoje miejsce w przerwie pomiędzy ścianą i półką, gdzie przebiegaja jakieś rury. Do powieszenia tasiemek użyłam dużych klipów biurowych - według mnie mają tę zaletę nad spinaczami, że nie trzymaja tasiemki na samym końcu, tylko 1-2 cm od miejsca złożenia, więc dłuższe, złożone na pół kawałki się nie zaginają. Dodatkowo trzymają się zahaczając jedną o drugą tymi metalowymi łapkami, przez co widzę kolory tasiemek bez ich zdejmowania. I podoba mi się to jako dekoracja :)
Ostatnią rzeczą, którą chcę pokazać, jest koszulka na papierowe tasiemki z dziurkarczy brzegowych. Proste, ale bardzo mi się przudało w moim bałaganie :)
***********
I'm not sure anyone is gonna read that, but I am still going to brag about my new scprapspace :P I'm looking for nice ways to organise my stuff, because I can't make a simple card without taking everything out, looking at it, touching, feeling, smelling it before I decide what to use. But then, cleaning is not as much fun, so I dream of some stuff holders and organzers to stash it away in one move. Today's topic is ribbons.
I only buy small amounts of ribbon, up to 5 yards, and don't have original rolls for them. I found my dream organiser, but there is nowhere in my country to buy them :( But one day, I'll have it! And I'll have more ribbons to fill it too! :P
************
Wstążki kupuję w niewielkich ilościach, tak do 5 metrów, i nie mam oryginalnych rolek do nich. A w ogóle to uważam, że mam za mało tasiemek :P Marzy mi się taki organizer, ale jak na razie nie udało mi się go wytropić w Polsce:
Trochę zainspirowana tymi pudełkami, a trochę pomysłem z jednego z obserwowanych przeze mnie blogów ponawijałam wąskie tasiemki na szpulki po niciach, które docelowo wylądują podobnym na stojaku na nici. na szpulki ponakładałam tekturowe separatorki. Jak na razie się sprawdza OK, zajmuje bardzo mało miejsca i nie potrzebuję grzebać w workach żeby pdopasować potrzebny mi kolor.
***********************
Inspired by these organizers and a thread organiser I've seen here I decided to spool my narrowest ribbons on thread spools, separated by cardboard dividers for the most narrow ones. I'm pretty happy with them, they really save on place and I only need to pick up one to check the colour instead of searching the whole box.The shortest pieces, up to a yard, have found their place just between the wall and the shelf, covering the gap that is created by some piping. I found that office clips are great for clasping the ribbons together, as they have some room "inside" so i can fold the ribbons without creasing them. I can also connect them together by their wire "hands" what lets me see a length of a ribbon colour before I even touch it. And, they look quite pretty there too, adding a bit of colour!
********************
Najkrótsze kawałki tasiemek, poniżej metra, znalazły swoje miejsce w przerwie pomiędzy ścianą i półką, gdzie przebiegaja jakieś rury. Do powieszenia tasiemek użyłam dużych klipów biurowych - według mnie mają tę zaletę nad spinaczami, że nie trzymaja tasiemki na samym końcu, tylko 1-2 cm od miejsca złożenia, więc dłuższe, złożone na pół kawałki się nie zaginają. Dodatkowo trzymają się zahaczając jedną o drugą tymi metalowymi łapkami, przez co widzę kolory tasiemek bez ich zdejmowania. I podoba mi się to jako dekoracja :)
Ostatnią rzeczą, którą chcę pokazać, jest koszulka na papierowe tasiemki z dziurkarczy brzegowych. Proste, ale bardzo mi się przudało w moim bałaganie :)
**************
And a last picture is a file for borders and border punched strips I have quite a lot of from different swaps, and they were always in a total mess. A simple stapler did the work :)
środa, 16 lutego 2011
Wyróżnienia i porządki.
Po pierwsze, chciałam podziękować Selennei za wyróżnienie które przekazała mi w tamtym tygodniu, i przepraszam, że dopiero teraz znalazłam chwilę aby o tym napisać. Wyróżnienia są miłe i jestem za nie wdzięczna, niemniej jednak to Wasze komentarze są dla mnie najmilsze i najważniejsze, pozwalają mi poznać Wasze opinie o moich pracach ( mam nadzieję, że szczere, a nie tylko miłe) i przede wszystkim spotkać Was, osoby, które uważam w jakimś stopniu za przyjaciółki.
Zasady przyznawania wyróżnień strasznie formalizują tę sprawę, ale przytoczę je dla grzeczności. Nie będę wybierać blogów, którym chciałabym przyznać tę nagrodę - uważam, że zasługują na nią wszystkie osoby, które regularnie odwiedzam, a linki do ich blogów można znaleźć na prawym pasku. Jest tam więcej niż 10 blogów, ale nie wszyscy życzą sobie otrzymywać wyróżnienia, a duża cześć już je otrzymała. Zapraszam zatem chętnych właścicieli blogów, które obserwuję, aby przyjęli nagrodę i podali ją dalej.
Hmm.. nie pisze jak długa ma być to lista... Czuję się szczęśliwa w towarzystwie mojej rodziny.... uwielbiam spokój i ciszę zimowego lasu.... jestem szczęśliwa i dumna kiedy uda mi się skończyć jakąś pracę własnoręcznie... uwielbiam swój ogród i pracę w nim...
The rules for the awards are too formal for my liking, but here they are, even if I am breaking some of them:
1. Thank for the award - done
2. Link to the person who gave you the award - done
3. Publish the award logo - done
4. Pass the award to 10 blogs - I'm not going to do that. First, I think all the people I visit regularly are worthy of the award, and there are more than 10, sorry, no segregatuion here. Second, some people don't like awards and refuse to accept them. Third, the award is circling the blogosphere some time already, and a lot of people already got it.
5. Link to those blogs - they are all in my right bar.'
6. - Inform the chosen people - I'm not choosing, so no special information. if you like it, it's yours, I'll be happy to share.
Additionally, for the Sunshine Award, you are supposed to make a list of things that make you happy.
Here is mine, just in random order. I'm happy
- spending time with my family
- having a lonely walk in a snow-covered wood
- when I finish some work I'm proud of
- working in my garden and watching it grow.
Now, some reports from the battlefield. I'm still struggling to find the best way to organise my scrap-space so it is both convenient and not-too-messy as it's in the open. My shelf has only open spaces, with small but quite deep cubicles to match the rest of the furniture. I need to make some custom-size holders for my stuff so the mess is out of sight and I can take things out easily. The paper tubes I posted last week were materials needed to make a paper-basket. I've rolled a gazzilion of these and then tried to weave them together. Weaving was pretty fun, but the tubes didn't work properly, they twisted and snapped. I fail :( Here's a picture of what it turned out like halfway - it doesn't look like a basket at all. Well, back to the drawing board.
A teraz sprawozdanie z pola bitwy. Ciągle szukam najlepszych sposobów uporządkowania swoich materiałów, ponieważ moja półeczka ma tylko otwarte przestrzenie, nieduże, za to dość głębokie "komórki". Dlatego muszę sobie skombinować jakieś dopasowane wymiarem pojemniki na przechowywanie całego tego bałaganu, tak, żeby nie odstraszyć gości i jednocześnie mieć łatwy dostęp do wszystkiego. Papierowe rolki, których zdjęcie publikowałam w poprzednim tygodniu to faktycznie, tak jak zgadłyście, materiały na papierową wiklinę. Zrobiłam ich chyba tysiącpięścsetstodziewięćset, bo pudełko do małych nie należy - 20x25x20 - i zaczęłam się bawić w zaplatanie. Niestety, chyba coś zrobiłam nie tak, bo powstały twór koszyka za bardzo nie przypomina, bardziej jeżozwierza z pogniecionego papieru... :( Na zdjęciu praca tak w połowie, zanim rolki się pourywały jeszcze bardziej. Koszyka to ten pognieciony krzywulec za bardzo nie przypomina. No cóż, trzeba wymyślić coś innego, a kiedyś ktoś mnie może nauczy i tego.
.
Zasady przyznawania wyróżnień strasznie formalizują tę sprawę, ale przytoczę je dla grzeczności. Nie będę wybierać blogów, którym chciałabym przyznać tę nagrodę - uważam, że zasługują na nią wszystkie osoby, które regularnie odwiedzam, a linki do ich blogów można znaleźć na prawym pasku. Jest tam więcej niż 10 blogów, ale nie wszyscy życzą sobie otrzymywać wyróżnienia, a duża cześć już je otrzymała. Zapraszam zatem chętnych właścicieli blogów, które obserwuję, aby przyjęli nagrodę i podali ją dalej.
Zasady przyznawania i przekazywania tych nagród kolejnym osobom:
1. Podziękuj za wyróżnienie.
2. Umieść u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Umieść u siebie logo wyróżnień.
4. Przekaż nagrodę do 10 blogów.
5. Umieść linki do tych blogów
6. Powiadom o tym nominowane osoby.
A dodatkowo przy wyróżnieniu "Sunshine award" należy stworzyć listę rzeczy, które nas uszczęśliwiają.3. Umieść u siebie logo wyróżnień.
4. Przekaż nagrodę do 10 blogów.
5. Umieść linki do tych blogów
6. Powiadom o tym nominowane osoby.
Hmm.. nie pisze jak długa ma być to lista... Czuję się szczęśliwa w towarzystwie mojej rodziny.... uwielbiam spokój i ciszę zimowego lasu.... jestem szczęśliwa i dumna kiedy uda mi się skończyć jakąś pracę własnoręcznie... uwielbiam swój ogród i pracę w nim...
*********
First of all, I have to thank Selennea for a blog award she gave me last week and I didn't have time to mention yesterday. It's very nice to get awards and I am thankful, but it's comments are what I appreciate most, as it gives me your opinions - I hope they are true, and not just flattering - and a chance to meet real people.The rules for the awards are too formal for my liking, but here they are, even if I am breaking some of them:
1. Thank for the award - done
2. Link to the person who gave you the award - done
3. Publish the award logo - done
4. Pass the award to 10 blogs - I'm not going to do that. First, I think all the people I visit regularly are worthy of the award, and there are more than 10, sorry, no segregatuion here. Second, some people don't like awards and refuse to accept them. Third, the award is circling the blogosphere some time already, and a lot of people already got it.
5. Link to those blogs - they are all in my right bar.'
6. - Inform the chosen people - I'm not choosing, so no special information. if you like it, it's yours, I'll be happy to share.
Additionally, for the Sunshine Award, you are supposed to make a list of things that make you happy.
Here is mine, just in random order. I'm happy
- spending time with my family
- having a lonely walk in a snow-covered wood
- when I finish some work I'm proud of
- working in my garden and watching it grow.
Now, some reports from the battlefield. I'm still struggling to find the best way to organise my scrap-space so it is both convenient and not-too-messy as it's in the open. My shelf has only open spaces, with small but quite deep cubicles to match the rest of the furniture. I need to make some custom-size holders for my stuff so the mess is out of sight and I can take things out easily. The paper tubes I posted last week were materials needed to make a paper-basket. I've rolled a gazzilion of these and then tried to weave them together. Weaving was pretty fun, but the tubes didn't work properly, they twisted and snapped. I fail :( Here's a picture of what it turned out like halfway - it doesn't look like a basket at all. Well, back to the drawing board.
A teraz sprawozdanie z pola bitwy. Ciągle szukam najlepszych sposobów uporządkowania swoich materiałów, ponieważ moja półeczka ma tylko otwarte przestrzenie, nieduże, za to dość głębokie "komórki". Dlatego muszę sobie skombinować jakieś dopasowane wymiarem pojemniki na przechowywanie całego tego bałaganu, tak, żeby nie odstraszyć gości i jednocześnie mieć łatwy dostęp do wszystkiego. Papierowe rolki, których zdjęcie publikowałam w poprzednim tygodniu to faktycznie, tak jak zgadłyście, materiały na papierową wiklinę. Zrobiłam ich chyba tysiącpięścsetstodziewięćset, bo pudełko do małych nie należy - 20x25x20 - i zaczęłam się bawić w zaplatanie. Niestety, chyba coś zrobiłam nie tak, bo powstały twór koszyka za bardzo nie przypomina, bardziej jeżozwierza z pogniecionego papieru... :( Na zdjęciu praca tak w połowie, zanim rolki się pourywały jeszcze bardziej. Koszyka to ten pognieciony krzywulec za bardzo nie przypomina. No cóż, trzeba wymyślić coś innego, a kiedyś ktoś mnie może nauczy i tego.
.
wtorek, 15 lutego 2011
Prawie jak walentynka...
... "prawie" robi wielka różnicę :P
Post miał być wczoraj, ale akurat kiedy wyszło piękne słońce aparat odmówił współpracy. Znaczy się, tylko baterie padły, ale Pan Mąż tak przemyślnie schował ładowarkę, że musiałam poczekać aż wróci z pracy. Co do samych Walentynek, mam podejście dość chyba podobne, jak większość dorosłych-nie-świeżo-zakochanych - dzień jak co dzień, wszystkie dni są równie dobre na okazywanie uczuć, i kartek typowo walentynkowych nie robię. Niemniej jednak, wysyłam czasem walentynki do przyjaciół - nie zawsze, nie do wszystkich w tym samym roku, tak losowo. Jest to kontynuacja pewnego zdarzenia sprzed kilku lat, i swoista tradycja dla mnie osobiście. Wyobraźcie sobie miny trzydziestoparolatków, statecznych, z ustabilizowanym życiem osobistym, głowiących się nad tajemniczą kartką. Dlatego właśnie wysyłam tradycyjnie gotowce, kupione w sklepie, czasem prosząc znajomych o wysłanie ich w innym mieście. Może to i głupie, ale pamiętam, jakie to przyjemne uczucie dowiedzieć się, że ktoś o nas myśli. I zanim ktoś o tym napisze - znam swoich przyjaciół, i wiem do kogo takich kartek nie wysyłać, aby nie powodować konfliktów.
Więc dzisiaj, bo każdy dzień jest dobry na wyznanie miłości/przyjaźni, kartka dla wszystkich moich blogowych przyjaciół - dziękuje za to, że jesteście, że odwiedzacie mnie tutaj, dziękuję za każde słowo które po sobie zostawiacie. jesteście dla mnie bardzo ważne.
W karteczce jest wszystkiego po trochu - papier ILS, koronka i napisy z wymianek, obrazek z "The Graphic Fairy" pociągnięty lakierem do modeli :P, kryształki e-craft, krzywulcowe przeszycia i masa pozytywnej energii dla Was.
Zastanawiam się na d wrzuceniem jej na wyzwanie Hopmartu, ale nie jestem pewna, czy ją przyjmą, bo niebieski nie jest taki do końca pastelowy...
Post miał być wczoraj, ale akurat kiedy wyszło piękne słońce aparat odmówił współpracy. Znaczy się, tylko baterie padły, ale Pan Mąż tak przemyślnie schował ładowarkę, że musiałam poczekać aż wróci z pracy. Co do samych Walentynek, mam podejście dość chyba podobne, jak większość dorosłych-nie-świeżo-zakochanych - dzień jak co dzień, wszystkie dni są równie dobre na okazywanie uczuć, i kartek typowo walentynkowych nie robię. Niemniej jednak, wysyłam czasem walentynki do przyjaciół - nie zawsze, nie do wszystkich w tym samym roku, tak losowo. Jest to kontynuacja pewnego zdarzenia sprzed kilku lat, i swoista tradycja dla mnie osobiście. Wyobraźcie sobie miny trzydziestoparolatków, statecznych, z ustabilizowanym życiem osobistym, głowiących się nad tajemniczą kartką. Dlatego właśnie wysyłam tradycyjnie gotowce, kupione w sklepie, czasem prosząc znajomych o wysłanie ich w innym mieście. Może to i głupie, ale pamiętam, jakie to przyjemne uczucie dowiedzieć się, że ktoś o nas myśli. I zanim ktoś o tym napisze - znam swoich przyjaciół, i wiem do kogo takich kartek nie wysyłać, aby nie powodować konfliktów.
Więc dzisiaj, bo każdy dzień jest dobry na wyznanie miłości/przyjaźni, kartka dla wszystkich moich blogowych przyjaciół - dziękuje za to, że jesteście, że odwiedzacie mnie tutaj, dziękuję za każde słowo które po sobie zostawiacie. jesteście dla mnie bardzo ważne.
W karteczce jest wszystkiego po trochu - papier ILS, koronka i napisy z wymianek, obrazek z "The Graphic Fairy" pociągnięty lakierem do modeli :P, kryształki e-craft, krzywulcowe przeszycia i masa pozytywnej energii dla Was.
Zastanawiam się na d wrzuceniem jej na wyzwanie Hopmartu, ale nie jestem pewna, czy ją przyjmą, bo niebieski nie jest taki do końca pastelowy...
czwartek, 10 lutego 2011
Skrapkącik!
Nareszcie! Mili panowie dzisiaj przyszli i zamontowali mi półeczkę, która "wzbogaci" mój skrapkącik! Do tej pory wszystko leżało na blacie jedno na drugim i więcej czasu spędzałam na przekładaniu rzeczy, żeby się dostać do tej jednej potrzebnej, niż na samej pracy. Oto zdjęcie w stanie surowym, z całym bałaganem jeszcze pod stołem - teraz muszę pozaglądać i poszukać fajnych pomysłów na przechowywanie materiałów. Komoda pod spodem ukrywa moje pozostałe "bałaganiki", między innymi szycie i modelarstwo.
**********
Finally! The workmen came today and assembled my dream scrap-corner! Up till now everything was piled up on the counter and it took me more time to find and get the materials needed than the work itself. The picture is taken quickly with all the mess around,and half the things still in boxes. I am sure it's not a final way things are going to be organised and I need to find right ways and stuff to organise my materials. Under the counter I keep my other stuff for sewing and modelling and lots of odds and ends.
A teraz mała ciekawostka, częściowo związana z oczekiwaniem na szafeczkę. przez ostatni tydzień zajmowałam się kręceniem rurek. Kto zgadnie, po co mi one? ;)
*******
Last week, waiting for the shelves to arrive, I was busy rolling newspaper tubes. A quiz - what are they for?
A na koniec zostawiłam zdjęcia przepysznych muffinekz bakaliami. I ja mam się odchudzać... ***** And, last but not least, some pictures of yummy muffins with dried fruit and nuts! Yeah, I'm supposed to be on a diet...
.
niedziela, 6 lutego 2011
Zakładki, zakładeczki
Tak jak pisałam wczoraj, w tym miesiącu zadaniem do wymianki były zakładki. jak już siadłam do pracy, to stwierdziłam, że szkoda zabawy z jedną - powstały więc jeszcze trzy siostrzane - właściwie trzy siostrzane i jedna troche inna, bo tak mi wypadło z przycinania bazy. Baza i papier takie same, układ podobny, obrazki wydrukowane z tej strony też podobne, różnią się dodatkami - i wcale nie są takie podobne według mnie!
materiały - papiery K&C, Galeria Papieru, Perlen pen na motylku i najciemniejszej aktorce, stemple Viva, ćwiek ze Scrap.com.plu, kwiatki z ???
*********
Making a bookmark for our mothly swap i decided it a waste of time to concentrate on just one, so I made a whole bunch at the same time, cutting three out of the piece of matboard and using athe left-over piece for the fourth, smaller one. They are using the same base papers and similar layouts, but turned out not similar because of the different embellishments. I used the images from this site to print the four vintage ladies.
materiały - papiery K&C, Galeria Papieru, Perlen pen na motylku i najciemniejszej aktorce, stemple Viva, ćwiek ze Scrap.com.plu, kwiatki z ???
sobota, 5 lutego 2011
Najazd na Rzeszów
Kolejne skrapowe spotkanie w Rzeszowie, gdzie tym razem zaprosiła nas Viva. Udało nam się pojechać w trójkę - ja, Agatka, i Leemoqa, a na miejscu dołączyła do nas jeszcze Joasia. Jak zwykle przemiło spędziłyśmy czas na plotach, obżarstwie i scrapowaniu, I nawet udały się wszystkie moje zdjęcia! Przed spotkaniem przygotowywałyśmy zakładki wymiankowe, natomiast na miejscu powstały kartki z zestawu przygotowanego przez Monikę - na jednym ze zdjęć widać, co o nim myślę ;P. Niemniej jednak wszystkim udało się wykonać zadanie, a kartki, mimo że z tych samych materiałów, są bardzo różnorodne!
Dziękuję dziewczynki za miłe towarzystwo i masę pozytywnej energii, którą zabrałam do domu! (i kilka dodatkowych kilogramów :P) Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć coś więcej o spotakaniach, zapraszamy na forum: Spotkania podkarpackie
.
*********
Some pictures from our regular scrap-meetings, this time hosted by Viva. It's been a lovely meeting, time flew by while chatting, scrapping and tasting delicacies. We prepared some bookmarks for a swap before the meeting and then we made cards from the kit prepared by the hostess - the challenge was to use all the materials provided. Od lewej do prawej - Leemoqa, Agatka, moi, Joasiunia, Viva
Przed pracą - słodkości i pierwsze nieśmiałe zaglądanie do zestawów
Ostatnie wykończenia karteczek
Oto i efekt pracy. Zdjęcia zestawy startowego nie posiadam.
A tutaj wymiankowe zakładeczki
Dziękuję dziewczynki za miłe towarzystwo i masę pozytywnej energii, którą zabrałam do domu! (i kilka dodatkowych kilogramów :P) Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć coś więcej o spotakaniach, zapraszamy na forum: Spotkania podkarpackie
.
Subskrybuj:
Posty (Atom)