piątek, 15 lutego 2013

Edukacyjnie

Czasem kiedy rozmawiam z dziećmi w szkole - szczególnie te młodsze bywają szczere do bólu - to mi szkoda ich rodziców, którzy na nic nie maja czasu. A ponieważ ostatnio zauważyłam, że sama coraz częściej "uciekam" do pracowni Żeby znaleźć chwilę spokoju i wydechu, zdecydowałam, że nie może się to odbywać koszem czasu spędzanego z Juniorem. Więc albo odrabia lekcje przy stole na którym pracuję, albo namawiam go do zabaw papierkowych ze mną. Nie będę pisać o oczywistych zaletach pracy twórczej i rozowju mlodej osobowości, ale przy okazji są to niezłe ćwiczenia małej motoryki potrzebne pierwszakowi do pisania, a ja pozbywam sie zalegających ścinek, które szkoda wyrzucić. Walentynki całkiem mu się spodobały, powstało całkiem sporo, ale nie wszystkie się załapały na sesję zdjęciową. I trzeba przyznać, każda następna jest już bardziej przemyślana i estetyczna :) A na dodatek jedną dostałam sama, i jest znacznie bardziej najukochańsza od tych sklepowych!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz